piątek, 12 kwietnia 2019

Dlaczego dzieci płaczą podczas rehabilitacji?


    Płacz dziecka często towarzyszy stykając się z osobą medyczną, czy to jest lekarz, pielęgniarka czy fizjoterapeuta. Czasem dziecko ma swoje skojarzenia, niezbyt dobre doświadczenia, a czasem płacz nie do końca jest uzasadniony. Postaram się przybliżyć temat płaczu dziecka, znane mi powody płaczu oraz cechy, jakie powinien posiadać terapeuta, który decyduje się pracować z dziećmi. Piszę o tym, żebyście Wy Rodzice mogli mieć już na starcie większe zaufanie do nas terapeutów.

    Praca z dziećmi wiąże się nie tylko z pewnymi predyspozycjami terapeuty do pracy z dziećmi. Fizjoterapeuta, który zamierza pracować z dziećmi powinien przede wszystkim lubić dzieci - to podstawa- poza tym powinien mieć w sobie spokój, opanowanie i cierpliwość. Dziecko chłonie nasze emocje jak gąbka, więc osoba, która ma w sobie spokój może przekazać go maleństwu. Kolejna rzecz, którą należy dobrze opanować to kontakt z tą małą istotą, co w przyszłości wpłynie na nasze relacje. Oprócz głowy pełnych ćwiczeń czy wspomagań, trzeba mieć pomysł na dziecko i na terapię. Należy przemyśleć, które ćwiczenie z nich wdrożyć w terapię i jak je ze sobą połączyć. Opanowanie i prawidłowa reakcja - podczas gdy dziecko się zakrztusi, zapowietrzy czy dostanie napadu padaczki podczas zajęć -nie może zawieźć, to codzienność. Nie można wtedy spanikować, tylko działać! Znajomość pierwszej pomocy obowiązkowa. Trzeba bezwzględnie mieć refleks, bo niespodziewane ruchy dziecka, odepchnięcie się czy wygięcie niekiedy potrafią zaskoczyć, a wtedy nie mogę dopuścić do wypadku czy upadku, muszę szybko chwycić, reagować, żeby tak było muszę mieć cały czas skupioną uwagę na dziecku. Wtedy na mojej twarzy zapewne maluje się skupienie, ale to nie znaczy że jestem nadętą osobą. Im dziecko jest mniejsze tym większa odpowiedzialność spoczywa na terapeucie. Im mniejsze niemowlę tym więcej doświadczenia, wyczucia i precyzji powinien mieć fizjoterapeuta. Czasem zostaję opluta, ulana, czy pobrudzona w inny sposób. To jest wpisane w nasze zajęcie. Nie robię wtedy wielkiej afery, myję się, przebieram i wracam do roboty.

                              "Klient w krawacie mniej awanturny"

    Kolejnym skutkiem ubocznym naszej pracy jest płacz dziecka. Nie jest to muzyka dla moich uszu, a raczej hałas, który czasem zagłusza wszystko. Przez wiele lat próbowałam się nauczyć pracować z tym hałasem tak, żeby nie tracić na jakości mojej pracy. Nauczyłam się rozróżniać płacz niemowlęcia, nauczyłam się również „zamknąć uszy” na ten płacz, żeby móc wczuć się w dziecko, w to co robię czyli opanować ruchy moich rąk, żeby nie były za mocne, żeby dotarły tam gdzie potrzeba, żeby poczuć efekt, rozluźnienie czy napięcie danego mięśnia czy części ciała. Proszę mi wierzyć, że nie jest to łatwe, jednak można to opanować. Żebym mogła pracować z płaczącym dzieckiem, najpierw próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego dziecko płacze? Powodów jest sporo. Zacznijmy od tego najprostszego:
    1. Czy dziecko jest najedzone? Dziecko musi być najedzone! Jeśli tak nie jest to nic innego jak mleko go nie jest w stanie uspokoić w tym momencie. Proszę wtedy o nakarmienie dziecka oraz o to aby mama dopilnowała, żeby na kolejnej wizycie się to nie powtórzyło. Drogie mamy- jeśli macie zaplanowaną wizytę u fizjoterapeuty dziecięcego proszę karmicie swojego szkraba  tak jak zawsze, na życzenie. Najwyżej podczas wizyty trochę uleje, ale przynajmniej powód płaczu – głód- będzie wyeliminowany. 

    2. Brudna pielucha. Oczywiste jest dla wszystkich, że maleństwo będzie spokojniejsze jak będzie miało czystą pieluszkę. 

    3. Częste noszenie dziecka na rękach. Bardzo ważna jest więź, jaka rodzi się między dzieckiem a rodzicem, staje się gdy dziecko jest blisko. Dziecko musi czuć się przede wszystkim bezpiecznie i kochane. Trudno jest mi w tym momencie wyznaczyć granice ile powinno się nosić dziecko w ciągu dnia? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć precyzyjnie. Moja odpowiedź brzmi- tyle ile trzeba. Czasem niemowlę potrzebuje poczuć ciepło, dotyk i zapach mamy czy taty i tylko wtedy jest spokojne. Czasem  to rodzic nie potrafi odłożyć dziecka, bo to on potrzebuje tej bliskości z maleństwem. Nie potrafię tego zabronić. Jeśli wam to odpowiada, czujecie się z tym dobrze noście dziecko tak często jak uważacie, że to będzie w porządku. Z każdym dniem dziecko jest starsze i większe, trzeba się delektować każdą chwilą.  Jednak jeśli dziecko rzeczywiście jest przyzwyczajone do noszenia, proszę się nie dziwić jak zacznie płakać podczas odłożenia go na stół lub moje kolana. Powód płaczu- chcę wrócić na ręce.
      
    4.  Kolki i wzdęcia. W tym momencie parę słów o tym jak rozróżnić kolki od wzdęć. Płacz dziecka podczas kolek jest zawsze o tych samych porach doby i trwa nieprzerwalnie przynajmniej 2 godziny, albo dłużej. Dziecko płacze, wręcz wrzeszczy, zawsze ma zamknięte oczy, jest całe czerwone lub bordowe, mocno kopie nogami i wymachuje rękami lub pręży się, a jego brzuch jest bardzo napięty. Trudno jest takie dziecko uspokoić, jest to często niemożliwe, po prostu zasypia ze zmęczenia. Natomiast wzdęcia pojawiają się o różnych porach doby, nie o stałych porach. Brzuch jest napięty, czasem twardy, ale jak wypuści gazy przynosi mu to ulgę. Płacze, czasem wrzeszczy, pręży się albo szybko kopie, ale płacz jest się w stanie uspokoić- każdy ma swój sposób. Takie niemowlaki czy ze wzdęciami czy z kolkami będą płakać w gabinecie rehabilitacyjnym, jednak zazwyczaj wychodzą spokojne lub śpiące. Takie dzieci potrzebują ręki fizjoterapeuty, żeby przynieść im ulgę jak najszybciej, bez czekania, aż z tego same wyrosną.

     
         5. Wymuszanie. Jest mnóstwo dzieci, które wymuszają czyli chcą tu i teraz otrzymać to co one chcą właśnie w tym momencie, czyli weź mnie mamo na ręce, albo daj mi zabawkę, albo nie chcę tu być…. Powodów może być mnóstwo. Jest to zrozumiałe dla mnie, ponieważ to przez płacz dziecko komunikuje się z nami, przecież ono nie potrafi mówić. Pewne jest natomiast, że to samo dziecko bardzo dobrze nas rozumie, często więcej niż nam się wydaje. Dlatego podczas zajęć ja robię swoje, a jednocześnie mówię do dziecka spokojnym głosem. Mówię na przykład- nie płacz, to i tak nic nie zmieni, albo płacz na mnie nie działa, uspokój się, nic złego się nie dzieje, albo cytuję wierszyk, albo naśladuję zwierzęta, albo śpiewam piosenki, albo… jeśli nic nie działa- zamykam uszy na płacz i robię swoje. Dziecko, które płacze z powodu wymuszania zawsze ma otwarte oczy, albo zamyka je, ale otwiera jak je coś zainteresuje, rzadko płyną łzy. Czasem proszę rodziców o schowanie się, żeby dziecko mogło skupić się na mnie i na ćwiczeniach, a nie na „wyrywaniu się „ do mamy. Mama znika z oczu, dziecko przestaje się wyrywać i zaczyna dobrze reagować na ćwiczenia. Dopiero wtedy mogę nawiązać relację z dzieckiem. A mama stoi za parawanem i obserwuje, czasem czeka za drzwiami. Wypraszanie Rodziców to jest ostateczność, zawsze dla dobra dziecka i efektów terapii.
     
        6. Zmiana napięcia. Często pracuję z dziećmi, które są zbyt mocno napięte i  muszę je rozluźnić. Techniki rozluźnienia są bardzo delikatne i nie sprawiają bólu. Gdybym stosowała te techniki na osobie dorosłej zapewne usłyszałabym- Tak mi dobrze, tak mi rób. Natomiast dziecko odczuwa zmianę napięcia i nie wie czy to jest dobra zmiana, na pewno jest inna w odczuciu. Proszę sobie wyobrazić napięte niemowlę, które na zgięte ręce i zaciśnięte piąstki, nogi sztywnawe, nie można ich ani zgiąć ani wyprostować. Takie napięcie nie jest prawidłowe, ale daje dziecku pewność, to znaczy napinam się to czuję dokładnie swoje ciało, swoje mięśnie. A ja w terapii rozluźniam te napięte mięśnie, zabierając tą „pewność”. Musi minąć trochę czasu, żeby niemowlę zrozumiało, że tak jest lepiej, luźniej i swobodniej. Zawsze na już pierwszym spotkaniu muszę zobaczyć tą różnicę, w efekcie czego dziecko jest spokojniejsze, lepiej zasypia, dłużej śpi. Zazwyczaj ciężko jest rodzicom uwierzyć na początku wizyty, że moje poczynania pomogą dopóki nie zobaczą efektu na własne oczy pod koniec zajęć. Tak więc, to że dziecko płacze podczas ćwiczeń ze mną to wcale nie oznacza ,że dzieje mu się krzywda. Absolutnie nie!


    7
      7. Budowanie aktywności.  Dzieci hipotoniczne, z obniżonym napięciem mięśniowym potrzebują zbudowania napięcia. Są to dzieci określane jako „leniuszki”, a to oznacza, że one nie lubią się za bardzo męczyć. Podczas ćwiczeń wydobywam z ich strony aktywność, a to im się zapewne nie podoba, bo muszą włożyć w ćwiczenia trochę wysiłku. Co zazwyczaj robią? Płaczą. Gdybym zwracała uwagę na płacz i u dzieci z podwyższonym napięciem i u tych z obniżonym napięciem mięśniowym, zapewne nie wiele efektów bym osiągnęła. Dlatego czasem zamykam się na płacz i robię swoje. Proszę mi wierzyć, że zdecydowana większość dzieci z czasem przestaje płakać, bo uczą się tego, że do gabinetu przychodzą żeby ćwiczyć, a płacz nic nie zmieni.
    8.       Strach, obawa rodziców. Zdarza się tak, że rodzic lub rodzice przychodzą z dzieckiem i są tak bardzo zdenerwowani, przestraszeni albo wręcz przerażeni. Czasem jest tak, że ja nie potrafię pracować, bo czuję na swoim ciele właśnie te odczucia rodziców. Oczywiste jest dla mnie to, że dziecko też to czuje. Dziecko chłonie emocje zwłaszcza emocje rodziców jak gąbka! Mama pełna obaw- co ja tu robię, po co ja tu przyszłam, o Matko Boska moje dziecko płacze, co ta pani z nim robi, nie bój się- przekazuje te obawy dziecku, naprawdę. Tak zdenerwowana mama nie jest w stanie uspokoić swojego maleństwo nawet jak weźmie je na ręce. Czasem pozwalam przytulić, czasem proszę jeszcze o czas- jeśli chcę coś dokończyć. Moje wspomagania mają swój początek i koniec. Dlatego czasem ja decyduję kiedy niemowlę może ukoić swój płacz w ramionach mamy, po to, żeby do danego ćwiczenia nie wracać, żeby nie przedłużać wizyty, a co za tym idzie, nie przedłużam płaczu dziecka. Rozmawiam z rodzicami przekonując o potrzebie ćwiczeń oraz tego, że ja zamierzam pomóc temu maleństwu, a nie zaszkodzić. Nie jest moim celem absolutnie nie, żeby dziecko płakało. Jednak, żeby zmienić to, na początku musimy – i ja i rodzice-  nauczyć się zamknąć uszy na płacz, żeby dziecko mogło doświadczyć prawidłowego napięcia, prawidłowych wzorców, a co za tym idzie swobody i spokoju. 

           8.   Ból. Jeśli dziecko coś boli, albo ząbkuje, albo jest chore, to jest ono marudne i płaczliwe nie tylko w moich rękach, ale również wcześniej. Zazwyczaj wizyta jest odwołana.
               Jest jedna technika, którą czasem stosuję, i która niestety boli, ale tylko przez kilka lub kilkanaście sekund.  Jednak przynosi dogłębne rozluźnienie, bardzo pomaga mi zwłaszcza w terapii kręczu karku oraz w wadach stóp. Zawsze jednak informuję o tym rodzica i musi wyrazić na to zgodę. Nie lubię zadawać bólu, ale to   jest taki ból, który przynosi efekt od razu.

        9. Złe doświadczenia. Czasem dziecko jest nieufne do obcej osoby, obojętnie kim ona jest, albo przebywało w szpitalu, albo jest zniechęcone poprzednim terapeutą, albo… Mój gabinet jest pełen kolorów i zdjęć uśmiechniętych dzieci, które ćwiczą. Moje ubranie to nie uniform, tylko leginsy i kolorowe T-Shity. Zawsze proszę rodziców, żeby rozłożyli na stole kocyk lub pieluszkę dziecka, coś swojego, ze znajomym zapachem. Zazwyczaj rodzice uczestniczą w terapii i zostają nauczeni instruktażu, żeby mogli wpływać korzystnie na dziecko w domu. Staram się ze wszystkich sił zapewnić komfort, na tyle na ile jest to możliwe.


        Nie jestem specjalistą od płaczu, ale chciałam podzielić się z wami moimi doświadczeniami. Mam nadzieję, że zainteresował was ten temat, skoro dobrnęliście w czytaniu do końca. Jestem fizjoterapeutą pediatrycznym i jestem z tego dumna. Traktuję swoją pracę poważnie, ale czasem robię z siebie „pajaca”, żeby uspokoić dziecko lub żeby nawiązać z nim miłe relacje. Uwielbiam dzieci i naprawdę zawsze walczę jak „lwica” o ich dobro. 






    Katarzyna Bruska- Bartoszek

    15 komentarzy:

    1. Pięknie napisane - my z Wiktorią przeszłyśmy większość tych rodzajów płaczu od wymuszania poprzez strach mamy oraz ból. Ale dzięki takiemu specjaliście jakim jest Kasia wszystko się udało i teraz Wiktoria dzielnie ćwiczy. Kinga Chenczke

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Nie da się ukryć, że Wiki była bardzo wytrwała w płaczu. Jednak jak zostaje sam na sam ze mną nagle milknie, uważnie słucha i o wiele lepiej współpracuje. Mogłabym nazwać ten rodzaj płaczu- płacz o litość skierowany do mamy. Wiktoria jest bardzo bystrą osóbką. A gdy została starszą siostrą, prawo do płaczu zostawiła młodszej siestrze. W końcu powinna dawać dobry przykład i daje. Pozdrawiam gorąco.

        Usuń
    2. Dzieci plączą podczas rehabilitacji, bo są małe i boją się nowego otoczenia. Taka prosta przyczyna a prawdziwa. To coś nowego dla nich, dlatego musza się przystosować.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Tak. To prawda...staram się zdobyć zaufanie dziecka, żeby czas spędzony razem był spokojniejszy.

        Usuń
    3. Płacz dziecka w połączeniu z różnymi ćwiczeniami może wyglądać strasznie, ale każdy rodzic powinien być poinformowany wcześniej o tym.

      OdpowiedzUsuń
    4. Płacz dziecka -moim zdaniem- w każdej sytuacji wygląda strasznie.

      OdpowiedzUsuń
    5. Płacz dziecka podczas rehabilitacji chyba zawsze budzi strach matki. Dlatego warto wybierać tych fizjoterapeutów, którzy mają podejście do dzieci, potrafią z nimi pracować.

      OdpowiedzUsuń
    6. To oczywiste, że dziecko nie czuje się komfortowo podczas rehabilitacji, jednak nie ma innego wyjścia. Brak rehabilitacji może mieć poważne skutki w przyszłości, dlatego lepiej przecierpieć płacz dziecka i wykonywać ćwiczenia.

      OdpowiedzUsuń
    7. Pani Kasiu ma Pani dar, cierpliwość, empatię, ogromna wiedzę#!!!!, intuicję!!!!kocha Pani ludzi i dzieci. Nigdy Pani nie zapomina o swoich podopiecznych. Czytanie Pani bloga jest czystą przyjemnością. DZiękuję z całego serduszka za profesjonalną pomoc jaką od Pani uzyskaliśmy ja i synowie. Ewa Nowacka

      OdpowiedzUsuń
    8. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

      OdpowiedzUsuń
    9. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

      OdpowiedzUsuń
    10. Co w sytuacji gdy syn nie dał możliwości rehabilitantce ponieważ tak płakał i krzyczał że nie dało się nic z nim zrobić i pani pokazywała na lalce nam ćwiczenia by przyzwyczajać go do tych pozycji?

      OdpowiedzUsuń
    11. No pewnie płaczą bo albo to ich boli albo nie są przyzwyczajone do takiego ruchu.

      OdpowiedzUsuń
    12. Pamiętam to jak wczoraj, płacz Mieszka a ja się denerwowałam, ale wszystkie mamusie -radzę o spokój, Pani Kasia krzywdy dzieciom nie robi, ma złote ręce i pomaga bardzo tym małym Szkrabom. Będę zawsze polecać, pozdrawiam serdecznie Z Mieszkiem 💕

      OdpowiedzUsuń