środa, 1 kwietnia 2020

Dlaczego chodzikom mówi się „NIE”?



    Na rynku jest wiele kolorowych sprzętów mających na celu urozmaicenie zabawy podczas, gdy mama chce choć przez chwilę zająć się nie dzieckiem, a prasowaniem czy ugotowaniem obiadu. Jednym z takich wynalazków jest tradycyjny chodzik. Mimo, że jest on powszechnie krytykowany przez lekarzy, rehabilitantów i samych rodziców, to ma on cały czas popyt. Powodem tego jest to, że nie tłumaczy się dlaczego jest zły?

    Dziecko do chodzika jest wsadzane w różnym wieku, najczęściej około 8 miesiąca życia.  Zdecydowanie  za wcześnie. Zabiera się tak małemu dziecku możliwość trenowania naturalnej potrzeby ruchu, jakim jest pełzanie, raczkowanie, a potem samodzielne wstawanie i wreszcie chodzenie.



Wkładając niemowlę do kosza chodzikowego rodzice chcą ułatwić mu sprawę z pionizacją i stawianiem pierwszych kroków. Ale to tylko pozory. Dziecko jest zawieszone w "koszu" (często źle ustawionym do wzrostu dziecka) i nie uczy się chodzenia czyli prawidłowego obciążania nóg, przenoszenia ciężaru ciała z jednej nogi na drugą, rozłożenia ciężkości ciała. 

Zatrzymam się na chwilę przy prawidłowym chodzie. 

1. Dziecko najpierw uczy się wstawania i upadania- czyli zmiany pozycji. Najczęściej robi to w łóżeczku podciągając się za szczebelki.  Może podejść sobie również do łóżka, krzesła, fotela- do czegoś na czym może oprzeć ręce. Dziecko zazwyczaj wstaje z jednej nogi, czyli wyciąga jedną nogę i opiera stopę o podłoże jednocześnie klęcząc jednonóż przez chwilkę. Następnie przenosi ciężar ciała na oparte ręce oraz stopę i wstaje.


2. Jak już dziecko stoi na dwóch nogach to buja przód-tył i na boki się lub sprężynuje. W ten sposób obciążając nogi przygotowuje je do przyjęcia całego ciężaru ciała.


3. Chodzenie bokiem z przytrzymaniem jest kolejnym etapem. Dziecko bujając się przenosi bokiem ciężar ciała na jedną nogę, żeby uwolnić drugą nogę, która wykonuje krok w bok. W ten sposób dziecko  uczy się przenoszenia ciężaru ciała.


4. Jeśli już dobrze to opanuje chodzenie bokiem, zaczyna mieć odwagę i puszcza się jedną ręką, żeby z przytrzymaniem drugą ręką mógł iść już do przodu. Na tym etapie dziecko samo decyduje czy idzie bokiem czy trzymając się jedną ręką, zazwyczaj miesza oba sposoby. Na tym etapie dużą rolę odgrywa równowaga.

5.Dziecko puszcza się i idzie samo bez pomocy rodzica, gdy będzie na to gotowe. Ma na to czas do 18 miesiąca życia.




Wróćmy do chodzików. Dziecko jest włożone do chodzika czyli już nie ma możliwości ćwiczyć umiejętności jakimi są wstawanie i upadanie.
Dziecko uczy się odpychania, a rodzice cieszą się, że ich pociecha chodzi. To nie jest chodzenie tylko odpychanie, które polega na bezwiednym naprzemiennym poruszaniu się nóg, co powoduje wprawieniem w ruch chodzika. A to zaburza kolejne fazy chodu, które opisałam wcześniej czyli nie przenosi ciężaru ciała i nie próbuje utrzymać sam równowagi, bo jest wyręczany w tym.  Nieprawdą jest, że dzieci „chodzikowe” wcześniej zaczynają samodzielnie chodzić. Na pewno nie pomoże on w szybszym rozwoju Waszego dziecka, wręcz odwrotnie, dziecko nie będzie miało mobilizacji, żeby samo zaczęło chodzić. W chodziku dziecku będzie łatwiej i wygodniej się poruszać , więc nie będzie się starało samo chodzić. Każde dziecko ma swój zegar rozwojowy niezależny od tego czy używało chodzika czy nie.
Dzidziuś będąc w chodziku wykrzywia nogi począwszy od stóp, przez kolana, a skończywszy na bioderkach. Robi to nie tylko podczas przemieszczania, ale również podczas przerwy gdy pochłonie go zabawa przyciskami, piszczałkami przytwierdzonymi do tego sprzętu. Wtedy też gdy dziecko się zawiesza w "koszu" bardzo obciąża odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Im częściej wsadzacie swoją pociechę do chodzika, tym bardziej utrwalacie zniekształcenia u swoich pociech i tym bardziej przyzwyczajacie je do tego urządzenia. Pewnie powiecie, że kilkanaście minut dziennie nie zaszkodzi. Ale zsumujcie ilość tych kilkunastu minut w ciągu doby, a wyjdzie Wam przynajmniej godzina w ciągu dnia. Przecież tyle mniej więcej trwają ćwiczenia na siłowni, aerobik czy step. Jak pięknie wzmacniają i modelują nasze ciała nawet gdy korzystamy z takiego rodzaju treningu 2 czy 3razy w tygodniu. A wasze dziecko codziennie przez około godzinę przebywając w chodziku „na chwilę” kształtuje nieprawidłową sylwetkę i złe nawyki. 

Jeszcze kilka słów o prowadzeniu dziecka za ręce. W rozwoju prawidłowym nie ma tego, a to znaczy, że nie jest to dziecku potrzebne. Jeśli już chcecie to robić to tylko wtedy , gdy: 1. dziecko  potrafi samo chodzić trzymając się za rękę, 2. gdy nie ma możliwości, żeby dziecko raczkowało czy samo wstawało i chodziło czyli spacery na dworze.  W innych okolicznościach szkoda naszego kręgosłupa!



Kochani rodzice, jeśli chcecie aby wasze dziecko zdrowo się rozwijało dajcie mu swobodę. Najlepszy rozwój daje naturalny, spontaniczny ruch na dywanie, podłodze pokrytej kocem czy kołdrą albo w kojcu. Na podstawie prób i błędów niemowlę uczy się kolejnych etapów rozwojowych. Aby opanować te wszystkie umiejętności potrzebna jest swoboda. A tradycyjny chodzik niczego nie przyspieszy, zafunduje tylko w późniejszym wieku w najlepszym przypadku gimnastykę korekcyjną oraz zakup butów ortopedycznych.


Dajmy naszym pociechom swobodę, a będą zdrowe i uśmiechnięte.

Katarzyna Bruska-Bartoszek




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz