Praca z dziećmi z asymetrią lub z kręczem z biegiem lat stała się moim ”konikiem”. Brakowało mi w pracy z tymi dziećmi metody, która wpłynęłaby na przywrócenie krągłości ich zniekształconej głowie. Byłam zadowolona z efektów, które osiągałam na mięśniach. Jednak było mi mało.
Kształt głowy ma znaczenie. Jeśli jest ona spłaszczona to siła jej
ciężkości będzie zawsze spychała głowę w stronę asymetrii, a co za tym idzie
będzie się jeszcze bardziej spłaszczać. Mimo stosowanych ćwiczeń regularnie,
mimo pilnowania pozycji podczas spania przez rodziców, mimo zabezpieczenia
głowy poduszką do asymetrii typu np. „motylek”, gdy dziecko będzie miało
swobodę zawsze głowa wybiera stronę skrócenia. Rehabilitacja w gabinecie trwała
dość długo z dobrymi efektami. Jednak gdy się kończyła często asymetria
wracała. Powodem była spłaszczona głowa. Zawsze mówiłam, że asymetria jest
WREDNA.
W roku 2017 pojechałam na kurs warsztatowy „Podstawy osteopatii w neonatologii”. Był to
dla mnie bardzo intensywny kurs z podstawami i z konkretnymi technikami, które
mogę stosować u niemowląt. Po przyjeździe wszystkie techniki próbowałam na
swoich małych pacjentach. Z czasem okazało się, że efekty są rewelacyjne. Głowy
dzieci z kręczem nabierały odpowiednie kształty, zmieniały się one z miesiąca
na miesiąc. A na kontrolach po zakończonej terapii efekt symetrii ciała
utrzymuje się. Coraz rzadziej wraca. Stosowałam wszystkie techniki dokładnie
tak jak zostałam tego nauczona, nie modyfikowałam ich, ponieważ nie umiałam
wytłumaczyć tak naprawdę jak to działa?
I dlaczego to działa? W roku 2018 byłam uczestnikiem kolejnych warsztatów „Równoważenia
osteopatyczne dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym”.
To była BOMBA. Ogromna
wiedza, ponieważ kurs był dla „mastersów” czyli dla zaawansowanych, o czym
dowiedziałam się dopiero na kursie. Mimo, że nie jestem osteopatą przyjechałam oczarowana
tym jak na moich oczach prowadzący zmieniał dzieci z problemami
neurologicznymi. Ja też tak chcę- postanowiłam. Jednak nie zdecydowałam się na
studia osteopatyczne, zbyt dużo poświęcenia by to ode mnie wymagało. Na
warsztatach raczej skupia się na praktyce, teoria jest minimalna. Jestem osobą,
która lubi mieć wszystko wytłumaczone i jasne. Dlatego podjęłam decyzję, żeby rozpocząć i skończyć kurs terapii czaszkowo-
krzyżowej. TCK jest rozgałęzieniem
osteopatii. Kurs składa się z 7 modułów.
Każdy moduł obejmuje inną tematykę. Temat, który mnie najbardziej interesuje
czyli pediatria jest dopiero na szóstce.
Jestem kojarzona w pracy tylko z dziećmi. Natomiast na kursie poznałam do tej pory tyle fajnych i skutecznych technik, które nie zawsze są przeznaczone dla najmłodszych. Dlatego zaczęłam wykonywać terapię również dorosłym. Nie chcę tych technik zapomnieć, chcę wykorzystywać całą wiedzę jaką nabywam i pomagać. Na pierwszy rzut poszedł mój mąż, koleżanki z pracy oraz znajomi i rodzina. Każdy z nich czuł się lepiej i niektórzy chcieli więcej i częściej. W końcu poczułam się na tyle pewnie w tym co robię, że zdecydowałam się na obce osoby. Zaczęłam je sobie sama wybierać i były to mamy moich małych pacjentów. Otóż przebieg ciąży albo poród albo próby starania się o dziecko albo problemy z dzieckiem po porodzie sprawiają, że mama nosi w sobie olbrzymi ciężar, z którym nie zawsze potrafi sobie poradzić.
Pomogłam kilku takim mamom i widziałam jak bardzo one się zmieniły, pozytywnie oczywiście, jak nabrały sił, radości, dystansu i blasku. Teraz już nie wybieram. Trafiają do mnie osoby takie, którym potrafię pomóc- tak sobie to tłumaczę. Do przeprowadzenia terapii potrzebuję ciszy i spokoju. Dlatego poświęcam swoje niektóre wolne soboty, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Podczas terapii lub na jej końcu osoby różnie reagują. Jedni czują się luźniejsi, lżejsi, szczęśliwsi. Inne natomiast potrzebują czasu na dojście do siebie, bo wylewają ciężar, żale, smutki, traumy, które „zamieszkały” gdzieś głęboko. Dlatego staram się zapewnić nam jak największą intymność.
Jestem kojarzona w pracy tylko z dziećmi. Natomiast na kursie poznałam do tej pory tyle fajnych i skutecznych technik, które nie zawsze są przeznaczone dla najmłodszych. Dlatego zaczęłam wykonywać terapię również dorosłym. Nie chcę tych technik zapomnieć, chcę wykorzystywać całą wiedzę jaką nabywam i pomagać. Na pierwszy rzut poszedł mój mąż, koleżanki z pracy oraz znajomi i rodzina. Każdy z nich czuł się lepiej i niektórzy chcieli więcej i częściej. W końcu poczułam się na tyle pewnie w tym co robię, że zdecydowałam się na obce osoby. Zaczęłam je sobie sama wybierać i były to mamy moich małych pacjentów. Otóż przebieg ciąży albo poród albo próby starania się o dziecko albo problemy z dzieckiem po porodzie sprawiają, że mama nosi w sobie olbrzymi ciężar, z którym nie zawsze potrafi sobie poradzić.
Pomogłam kilku takim mamom i widziałam jak bardzo one się zmieniły, pozytywnie oczywiście, jak nabrały sił, radości, dystansu i blasku. Teraz już nie wybieram. Trafiają do mnie osoby takie, którym potrafię pomóc- tak sobie to tłumaczę. Do przeprowadzenia terapii potrzebuję ciszy i spokoju. Dlatego poświęcam swoje niektóre wolne soboty, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Podczas terapii lub na jej końcu osoby różnie reagują. Jedni czują się luźniejsi, lżejsi, szczęśliwsi. Inne natomiast potrzebują czasu na dojście do siebie, bo wylewają ciężar, żale, smutki, traumy, które „zamieszkały” gdzieś głęboko. Dlatego staram się zapewnić nam jak największą intymność.
Zacznijmy prezentację od najmłodszych.
TCK świetnie działa na niemowlaki nie tylko takie, które mają
asymetrię. Płaczliwe i z natury
rozdrażnione noworodki i niemowlęta bardzo często podczas trwania sesji
uspokajają się, a nawet zasypiają.
Dzieci, które lubią rządzić i stawiać na swoim uspokajają się.
Dzieci z problemami neurologicznymi i ze spastycznością rozluźniają się.
Te dzieci, które mają problem z płucami bardzo dobrze reagują i zmieniają oddech,
pogłębiając pojemność życiową płuc. Również w przypadku astmy oskrzelowej
następuje poprawa.
Osobom, które są sceptycznie nastawione robię zdjęcie przed i
po terapii. Ta osoba ma się położyć
wygodnie i prosto- takie ma polecenie. Robię terapię, a ta osoba nie zmienia
pozycji- cały czas leży tak samo. Proszę zobaczyć jak zmienia się ułożenie
ciała, jak się ono wyrównuje.
Każda terapia jest inna. Nigdy nie wiem czego mogę się spodziewać i co będę robić u danej osoby. W przypadku TCK nie ma schematu. To ciało mi mówi czego potrzebuje podczas pierwszego dotyku. Jest to trudno zrozumieć komuś, kto nigdy nie doświadczył tej terapii na sobie. Dlatego łatwiej zawsze jest mi rozmawiać o samej terapii oraz o odczuciach podczas i po TCK, po zabiegu. Oczywiście nie każdy się poddaje. Zdarza mi się czasami, że w tym dniu nie jestem w stanie okiełznać dziecko i koniec. Wtedy odpuszczam, albo próbuję jeszcze raz na koniec zajęć.
Co prawda jestem na początku przygody z terapią czaszkowo- krzyżową, ale wiem, że to jest moja bajka ;)
Co prawda jestem na początku przygody z terapią czaszkowo- krzyżową, ale wiem, że to jest moja bajka ;)
Katarzyna Bruska- Bartoszek
Pani Kasia to konkretna, rzeczowa, znająca się na tym co robi osoba! Polecam wszystkim. Pani Kasia ma moc w rękach, głowie i sercu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasiu dziękuję Ci bardzo 💚, jesteś bardzo interesującym i ciekawym człowiekiem, ale przede wszystkim jesteś bardzo wrażliwą kobietą. Pozdrawiam,ściskam mocno i życzę duuuużo sukcesów.
OdpowiedzUsuńJa o Tobie chyba długo nie zapomnę❤️
Renata
Polecam terapię TCK dla dorosłych - korzystałam i byłam pod wrażeniem - ponownie zapiszę się - P.Kasiu Pozdrawiam. Ewa K.
OdpowiedzUsuńPani Kasiu jest pani wspaniałą rehabilitantką nigdy sobie pani nie wlewa wykonuje pani pracę solidnie, jest pani ciepłą osobą.
OdpowiedzUsuńT.M.
Moja córka "odblokowała się". Miała problem z koncentracją, z utrzymaniem uwagi dłuższy czas na zadaniach szkolnych. Pani Kasia podpowiedziała nam, że "mniej znaczy więcej" i wytłumaczyłam co to znaczy w przypadku córki. Obecnie czytanie i liczenie idzie dużo sprawniej. Ja również jestem spokojniejsza.
OdpowiedzUsuń